Katedralne
za rogiem zakrzywia się ulica
rzędy drzewek od strony chodników
w rytm kołatania opon o kamienne łby
nadchodzi oniemienie
naparstki nakładane na siebie
matrioszki z czerwonej cegły
zwieńczone grotami zmatowiałych strzał
bijących krzyżami w niebo
skąpane smugami świateł
kwitnących z zagruntowanych źródeł
zbliżam się objąłem każdą z osobna
i obie razem wieże katedry
rower postukuje oczy coraz szerzej
zachwyt tuż obok strzelistości
Komentarze (3)
można namalowac obraz:-)
Podróż na dwóch kołach a widoki wiarą osnute. Ciekawie
poprowadzony temat :)
Trudny wiersz do interpretacji... a jeśli to wiara...
odbieram, że przekazujesz nam jaka głęboka i serdeczna
jest ta wiara... Ciekawe metafory... wiersz ładny..
Gratuluję.