Każdy dzień
Pasja - w sensie cierpienia.
Przemoczone ubranie,
dniem do góry nogami.
Gdzie księżyc gra
apokalipsę, przewracając
czas na lewą stronę.
A spocone skronie
wysiłkiem sklepione,
wędrują.
Nie chowaj za kolejną
twarzą ich śladów w pasji,
która szlachtuje nas oboje.
W tym biegu nie ma wygranych.
Jesteśmy my, oszalali,
najedzeni po pachy.
Stęsknieni, głodem
przymierający.
Bezwstydnie nadzy,
ubrani w same kości.
Najedzeni szaleństwem i jednocześnie umierający z głodu, stęsknieni siebie.
Komentarze (20)
Zgrywałem się sorry. Musiałem coś napisać bo duszek7
depcze mi po piętach (robię się zazdrosny zanim się
zakocham). Ostatnio nie mam lirycznego nastroju i do
wiersza ciężko mi się odnieść. Cieszę się że
odpowiedziałaś. Pozdrawiam Typowa:)
Tak się sobie przedstawiliśmy pod jednym z wierszy.
Dlatego używam imienia, a nie pseudonimu. No chyba, że
Grażyna woli pseudonim, to nie wiedziałam, w takim
wypadku przepraszam :).
Skąd znasz Grażynę?
Duszek 7, przemyślałam i jednak poprawiłam. Pozdrawiam
Duszku7 i dziękuję za Twoją uwagę.
Miło, że było przeczytane.
Bardzo dobrze Duszek7, potraktowałam skórę jako cześć
odzieży, nie myślałam o skarpetkach, choć i to ma
jakiś wymiar.
Ja zdaję sobie sprawę, że nie każdemu przypadnie do
gustu takie pisanie, rozumiem. Pozdrawiam serdecznie.
Mogą być przepocone skarpetki, ale nie skronie. To nie
po polskiemu.
Valanthil pozdrawiam
No to nudy nie ma. Cóż, drobne szaleństwo.
Mojeszkice z odwzajemnieniem w pozdrowieniach.
Zatrzymujące, wzruszające wersy. Pozdrawiam...
Również pozdrawiam, Grażyno.
Mgiełko, pozdrawiam serdecznie.
Świetna nietuzinkowa, metaforyczna poezja, do
zatrzymania, msz.
Pozdrawiam niedzielnie.
Rewelka../Gdzie księżyc gra
apokalipsę, przewracając
czas na lewą stronę./ takie moje klimaty :)