Kazimierz Wierzyński
Jak nie czuć życia grozy, życia
obrzydlistwa,
Kiedy jest się samotną duszą
towarzystwa,
Gdy życie się układa w złowrogi ciąg
znaczeń,
Których nic nie oswoi, nikt nie
wytłumaczy?
Choć za młodzieńcze wiersze poeta
kochany,
Lecz jęki z dna rozpaczy giną nie
słuchane.
Strach, a okno ciągnęło. I znikąd
pomocy.
Stanął na parapecie w pustym oknie.
Skoczył.
Ostatni dystych to aluzja do wiersza „Okna” z tomiku „Kufer na plecach”.
Komentarze (13)
Z dużym uznaniem dla Twojej wiedzy i talentu.
Pozdrawiam:)
Muszę poczytać. Tragiczna postać.
Jesteś niesamowity ze swoimi pomysłami na wiersze.
Podziwiam i pozdrawiam. :)
I znów skłoniłeś mnie do poszerzenia wiedzy.
Pozdrawiam serdecznie :)
Grałem kiedyś jeden kawałek do wiersza Kazimierza -
"Tylko nie zima ulic
I strach wstającego dnia
Tylko nie krzyk dozorcy...
Dzięki za przypomnienie
Witaj Michale.
Mocny akcent, tego wiersza.
Jak trzeba być, w wielkiej desperacji, by móc, takie
okrucieństwo popełnić, dla siebie.
Samych dobrych dni, na ten Nowy 2022 Rok.:)
Pozdrawiam.:)
Napisałem kiedyś taki pastisz :
Wiersz o poecie
stanął poeta na parapecie
po czym skoczył
i upadł na wznak
no cóż...poeta to nie ptak
Mocne, no cóż człowiek jest nieodgadniony do końca.
Mało znam jego twórczość, ale życie, biorąc pod uwagę
udział w trzech wojnach, miał całkiem udane.
Pozdrawiam
Poruszające wersy, pozdrawiam serdecznie.
Trudno zrozumieć, co tam komu w głowie
siedzi...Pozdrawiam Michale :)
Wiersx ładny, ale też nie rozumię samobójców.
Pozdrawiam
na razie nie rozumiem samobójców i mam nadzieję, że
nigdy tego nie pojmę.
Bilet bez powrotu.
Jest 17 września 1939 wędrówka Poety przez Europę i
świat.
Dzięki za przypomnienie.