A kiedy...
A kiedy przyjdzie mi przejść przez Bramę
i zostać tam (nie całkiem) na stałe,
zabiorę twój obraz zapamiętany
i całą miłość jaką mi dałeś.
Z twojej i mojej miłości uplotę
łańcuch nadziei i dobrych zdarzeń.
Wyścielę światłem najlepsze "potem" -
ono nadejdzie - los mu tak każe.
Czas nie zostawia niedokończonych
dzieł, które dopiero zaczął lepić.
Ma na to czas... wszak nieskończony,
a my... wszak jego przybrane dzieci.
Dbać będzie o nas niby o własne
dopókiśmy pod jego skrzydłami.
Dopóki pragnienia w nas nie zgasną
i nie zechcemy polecieć sami.
Niechętny nas puści, choć wie, że trzeba
-
raz w górę, a raz w dół schodami...
A my... wzbijemy się ponad nieba
po Miłość większą od tej, którą znamy.
Komentarze (20)
Bardzo ciekawe filozoficzne rozmyslania na tematy
bycia i niebycia.Takie swoiste dywagacje nad końcem
naszeego życia.Jak to bedzie, jak na s czeka droga.A
może po prostu unicestwienie??
Przejście przez taką bramę opisałem w "Pożegnaniu" czy
coś TAM jest nikt z nas nie wie--- ale byłoby nieźle--
bo to każe nam być lepszym tu na ziemi
Analiza przejścia do innego świata.Wartościowy wiersz.
Mimo otuchy każdy ma nutę niepewności. Bóg jest
miłością, jest miłosierny i liczymy mimo upadków, że
spotkamy Go.
Wiersz pełen filozoficznego zadumania nad miłością.
Obiecuję, że przeczytam raz jeszcze rano by ogarnąć
wszystko. :)
by byc wolnym w milosci