Kiedy
Kiedy
Kiedy moje nogi wypuściły korzenie
i wrosłam w ziemię nie byłam ani dębem,
ani wierzbą płaczącą,
ani żadnym innym drzewem,
byłam człowiekiem,
którego ręce chcą dotknąć dna nieba.
Kiedy leciałam w przestworzach
nie byłam ani orłem, ani jaskółką,
ani żadnym innym ptakiem,
byłam człowiekiem,
który potrafi latać.
Kiedy się dzisiaj wdarłam nieproszona do
twego snu,
co płynął wolno,
nie byłam ani intruzem,
który niczym kąkol pośród róż psuje efekt w
ogrodzie,
ani też niegrzeczną kobietą,
która nie zna zasad dobrego wychowania.
Byłam częścią bajki,
która cienką pajęczyną spowiła twoje
powieki.
Lecz teraz, kiedy siedzę na końcu drogi,
tej asfaltowej,
pomiędzy niebem a ziemią
nie jestem sobą,
ani też nie gram żadnej roli, gdyż słowa
śpią snem zimowym na dnie mego
jestestwa.
Więc nie wiem kim jestem.
A może po prostu nie istnieję?
zdarzają się takie nieporozumienia?
Komentarze (4)
zaciekawił mnie i zastanowił ten wiersz
Ciekawe rozważania, twoja opowieść potrafi przyciągnąć
czytelnika. Czasami zdarzają się takie
nieporozumienia, ale zawsze znajduje się jakieś
pozytywne rozwiązanie. Pozdrawiam:)
ciekawe spojrzenie na perspektywę bycia.
Bardzo mi się podoba Twoja opowieść.Pozdrawiam:-)