Kiedy już człowiek światło wygasi
Kiedy już człowiek światło wygasi,
i zapanuje bezdenna ciemność.
Kto nas powita, obcy czy nasi,
miłość, czy może pusta daremność.
Jak mamy pojąć własne cierpienie,
by uzmysłowić sobie zadanie.
Kto nam ułoży nowe istnienie,
napisze nowe, poprawne zdanie.
Jak je zdołamy, w tym bałaganie,
ułożyć grzecznie w poprawny rządek.
Kto nam rozwiąże poprawnie zdanie,
bo wie jak może przetrwać porządek.
Cisza szaleje. Ogień nas pali.
Już marzeń płoną wszelkie marzenia.
Kto nas od tego może ocalić,
ten, który tylko, nie chce nic zmieniać…
Komentarze (2)
Enigmatycznie Ci to wyszło. Gdy się już światło wygasi
to jedni uważają że będzie wielkie nic a inni i ja się
do tej grupy zaliczam wieczna szczęśliwość. Dalej
piszesz coś o cierpieniu i zadaniach. Ciekawe masz
plany a może tylko tak Ci się zrymowało. Najciekawsze
jest z tym bałaganem. Co mogę powiedzieć to przed
pisaniem nie oglądaj horrorów. To miał być żart gdyż
wiersz nie do końca rozumiem. Pozdrawiam z
uśmiechem:)))
Tego nie wie nikt...
Pozdrawiam :)