Kiedy rankiem
Kiedy rankiem wcześnie wstaję
na zachodzie ciemno jeszcze
koniec zimy, mróz na dworze
powodują zimne dreszcze
A na wschodzie blask jutrzenki
już przeciera oczy swoje
dniu co budzi się w pościeli
otwierając swe podwoje
Budząc śpiochów swoim krzykiem
droczą wrony się na drzewie
co przyniesie nam dzień nowy
pewno żadna tego nie wie
Jeszcze muszę iść do pracy
wcześnie się z łóżeczka zrywać
mimo zmarszczek i siwizny
młodzieniaszka w pracy zgrywać
Lecz niedługo już się zjawi
wiosna w zwiewnej sukieneczce
wieczorami będzie można
znów posiedzieć na ławeczce
W kwiatów się zanurzyć zapach
w ciepłym słonku grzejąc kości
by przy boku ciepłej wiosny
nie móc myśleć o starości
Komentarze (5)
Wspaniały wiersz o wiośnie, ale jeszcze trzeba czekać,
bo pazerna zima zaczyna się wściekać, sypie śniegiem,
mrozi nie w swej porze i panuje na bezprawiu więcej
jak pół roku. Pozdrawiam
Taka pora roku, że jeszcze ciemno, ale teraz była
pełnia i było jaśniej :)
ciepło i optymistycznie o poranku pachnącym wiosną:-)
pozdrawiam
piekny wiersz:) czytam z przyjemnoscia:)
pozdrawiam:)
ladnie, rytmicznie i optymistycznie :) z przyjemnoscia
czytam :)