kiedyś
kiedyś obejmowało mniej
dni wczorajszych okres
wyznaczony podświadomie
trwał do teraz
kiedyś podobno ktoś zmarł
samotnie w ciasnym mieszkaniu
osierocił rudawe kocie serce
kraciastą piżamę i pantofle
kiedyś mężczyzna cienki
jak dym z papierosa porzucił
siebie razem ze zbędnym bagażem
bo Bóg mu tak powiedział
kiedyś ktoś w tłumie krzyknął
gdy ból niespełnionej egzystencji
wylewał się na bruk i nie doczekał
widowiskowej reakcji
kiedyś w miejscu mokradeł
ujrzałam delikatny balet
unoszonej nad powierzchnią materii
kiedyś... nawet teraz
próbuję objąć cię ciepłym
uśmiechniętym wersem lecz rymy
o tobie gryzą mnie w rękę
Komentarze (10)
nie wylewaj łeż na wszystko przychodzi kres
Układ pierwszego wersu sprawił mi początkowo kłopot w
czytaniu, ale potem lektura wciągnęła. Ciekawy wiersz.
bardzo ciekawe metafory, czytelnie prowadzą czytelnika
do zaskakującego, ale jakże na miejscu, końca
Bardzo ciekawy wiersz.Pozdrawiam
niesamowita puenta
bardzo dobry wiersz!
Podzielam zdanie Sotka. Pozdrawiam :)
Niestety są chwile kiedy miłość przynosi więcej smutku
niż radości. Życiowy wiersz. Pozdrawiam:)
Smutny
+))