W kieszeni
tysiące mil stąd w kieszeni wielkich
marzeń
na samym dnie gdzie wylatują drobne
przez płomień świecy błyszczały oczy
nieustannym echem dźwięczały tam myśli
błąkające się wśród wiecznej kruszyzny
staczanej z podszewki pustyni ogromnej
w kieszeni dążenie przybiera różne postacie
czasem kwiatów oblanych cieniem
rozrosłym ukradkiem w smugi chroniące
kiedy indziej tylko brzytwy ostrzami
kuszące
rozkrzyczany drapieżny świata palec
podstawia brudny paznokieć pod same oczy
wysoki sądzie i stworzycielu roztrząsają
się
wyjdą w panice z kieszeni wielkich marzeń

Aaron Altrus

Komentarze (1)
dobry wiersz Brawo! pozdrowienia