Klatka 7.
Klisza
Ukochana godzina pieszczących soczewki.
Nienamacalne złoto zmienia tuzin
profilów
w ciepłe w dotyku szlachetne okręgi.
Bazarowe stoliki bez trudu znoszą napór
mięsa i warzyw zdobnych w czarne linie.
Masa szkła czekająca na dolewki koniaku,
to drobiazg dla solidnych podpór.
Zmęczony ponton czeka na ułożenie do
snu.
Jedna z ostatnich takich celebracji.
autor
valanthil
Dodano: 2022-10-02 18:03:47
Ten wiersz przeczytano 920 razy
Oddanych głosów: 16
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (7)
Niezobowiązujące spotkanie przy grillu,
pozdrawiam serdecznie:)
Witaj
Nadal kibicuję Twojej kliszy, kolejny świetny kadr.
Pozdrawiam
Czas zawsze przewyższa przestrzeń.
Ostatnia przystań.
Świetny kadr, jak wszystkie.
Pozdrawiam.
Dobra jazda.
Głos mój i szacun jest twój!
Jak zwykle bardzo metaforyczny i nietuzinkowy Wiersz,
a poza tym niech każdy martwi się o własny ponton...
Dobrego wieczoru życzę.
Bardzo zagadkowa treść i ciekawa metafora .
Pozdrawiam