Kłody
Gdy nic nie cieszy i nic nie smuci
jak mdłe przedwiośnie nicością się
stajesz,
nie chcesz umierać , żyć także nie umiesz
.
Wokół ci wszystko - zobojętniało.
Atuty z rękawa pogubione, niemy
krzyk buntu zawisł w krtani .
Pytanie jak żyć w lesie zbłądziło
i pustym echem powtarza w oddali.
Nie warto bycie nazywać szczęściem
i jego pomrukom podporządkować,
wyzbyć się własnej osobowości
i głowę w piasek chować .
Cóż ci po klatce pozłacanej , gdzie
w oknach firany ciężkie od łez . Smutek
na czole masz wypisany, wśród
swoich - samotny - żyjesz jak pies .
Rozmowa z cieniem tylko dobija.
Obrazy głuche na twoje wywody .
Zadajesz w końcu pytanie życiu
...dlaczego pod nogi rzucasz mi kłody.
czarnulka1953
17. 03. 2012.
Komentarze (4)
Rymy trochę zgrzytają ale myśli tu zawarte są piękne:)
"Rozmowa z cieniem tylko dobija." - prawda. Ładny,
wymowny wiesz. Cieplutko pozdrawiam
Tak.Tylko odwagi i wszystko można zmienić.
Pozdrawiam.
Ładnie o zniechęceniu i rozterce,