Kły i pazury
proza
W królestwie zwierząt, gdzie, jak wszyscy
wiedzą, szczęśliwie panował Lew – Jego
Wysokość Leon XXXVII, Skunks został
prezesem rządowej telewizji. Nie była to
lekka praca. Głównym obowiązkiem prezesa
było śledzenie programów konkurencyjnych
stacji i odpieranie absurdalnych nieraz
zarzutów, jakie te media wysuwały pod
adresem władz. Oto pierwszy z brzegu
przykład: Jedna ze stacji nadała program
pod tytułem „Kły i pazury”. Najpierw
przypomniano oczywiste fakty – że króla
natura wyposażyła w kły i pazury, że kły i
pazury mają także wszyscy królewscy
ministrowie od ministra policji Tygrysa, aż
po minister propagandy Hienę. Z tej
niewinnej biologicznej informacji wysnuto
nieprawdopodobny wniosek. Sugerowano, że
cały królewski dwór to klika, która tylko i
wyłącznie dzięki swojej sile i drapieżności
utrzymuje się przy władzy; że Jego Wysokość
Leon XXXVII nie jest dobrotliwym, dbającym
o poddanych władcą, tylko krwawym
uzurpatorem gnębiącym inne zwierzęta, a w
szczególności te, których natura pozbawiła
możliwości skutecznej obrony.
Reakcja była natychmiastowa. Już następnego
dnia telewizja wyemitowała zrealizowany w
ekspresowym tempie przez samego prezesa
program „Po co kły i pazury?”. Dowodzono w
nim, że takie zwierzęta, jak Antylopy,
Zebry, czy Gazele nie mają kłów i pazurów,
bo ich nie potrzebują. Znalazłszy pod
opieką rządu, którego ministrowie mają kły
i pazury i króla, który nie tylko ma kły i
pazury, ale także zawsze gotów jest ich
użyć w obronie swoich poddanych, żyją w
braku zagrożeń i dlatego w toku ewolucji
ich kły i pazury zanikły.
Pomimo tak oczywistych argumentów wroga
stacja nie zamilkła. W porze największej
oglądalności podała przepis na miksturę
mającą stymulować rośnięcie kłów i pazurów.
Wkrótce w państwie rozpoczęły się
niepokoje. Minister Lampart zorganizował
ekskluzywne polowanie dla zagranicznych
gości, a Gazele rozszarpały wszystkich
myśliwych powodując tym poważne komplikacje
na arenie międzynarodowej. Sytuacja zrobiła
się napięta do tego stopnia, że rząd z
królem na czele musiał się udać na
emigrację.
Teraz prezes Skunks zastanawia się, czy
wystarczy mu tylko umiejętność robienia
wokół siebie smrodu. Czy też, jak najwięksi
dygnitarze musi emigrować, albo może
sporządzić sobie cudowną miksturę...
Komentarze (13)
Nie lubię polityki, ale tekst jest napisany doskonale.
Wybornie napisane! :)))
Kłaniam się.
Świetne! Uśmiałam się czytając :)
Pozdrawiam Michale :)
Super ironia,
ech polityka, politycy,
nie dość kły, pazury, szpony,
to jeszcze pod aureolą rogi,
a pod skrzydłami ogony,
pozdrawiam serdecznie:)
Super!
Dziękuję za odwiedziny.
anna - Głosisz wyjątkowo niebezpieczną filozofię. Jak
niebezpieczną, przekonali się Ukraińcy, którzy
pozbawili się swoich kłów i pazurów, czyli broni
atomowej.
Dobre!
Pozdrawiam serdecznie.
świetnie i bardzo prawdziwe.Dobrze przyjrzałeś się
światowi zwierząt porównałeś z ludźmi obecnej
polityki. Pozdrawiam
Świetne. Pozdrawiam
Świetnie napisane!
Prawdziwa polityka dzieje się za kulisami. W rządach
odgrywają tylko teatrzyk marnej jakości.
może zamiast hodować nowe kły i pazury pozbawić ich
tych co już je mają?
Dwa światy, kontynenty nawet.
Tak bardzo się różniące od siebie.
Na jednej kraina doskonała szczęściem, mlekiem i
miodem płynąca.
Na drugiej to co jest , to co mamy.
A wczoraj to zapowiedział- nikogo nie potrzebujemy,
jesteśmy wspaniali.
Bajka doskonała.
Brawo, wspaniale demaskujesz królestwo Leona XXXVII.
Doskonała ironia (podobno) najwyżej stojącej grupy w
hierarchii świata zwierzęcego.
Moc serdeczności.