kochać się w mitologii
Porwał mnie w ramiona jak orzeł kozicę
uniósł w szarych szponach położył na
grani
rozszarpał koszulę piersi mi obnażył
i zaczął pożerać wszystkimi zmysłami
krzyczałam z rozkoszy gdy rozrywał
wnętrze
bestia wygłodniała jak i jej ofiara
w tej miłosnej walce wijąc się jak węże
sprytnym ukąszeniem zakończył zmagania
wstrzykując mi dawkę rozkosznego jadu
dostałam konwulsji byłam zwyciężona
nie umiałam nazwać tego co się stało
trzymałam w ekstazie szponiaste
ramiona
patrzę ze zdziwieniem że po tylu
sztychach
nie ma na mym ciele najmniejszego śladu
czuję się spełniona jak mityczna Leda
na pewno do życia potrzeba mi jadu
Komentarze (29)
:)) Fajne.
Pozdrawiam:)
:-) :-) :-) no, no, no, nie powiem... doskonałe :-)
:)Niebanalny..
W końcówce patosem pachnie,
ale w tym wierszu tak musi być.
Nie zawsze patos nie pasuje i jest zły. ;-)
Wprawnie, podoba się,
pozdrawiam, ;-)
marcin...
Fajnie się czyta... ale zmroziłeś tymi fantazjami
peelki.
Bardzo się podoba!pozdrawiam :)
Super niebanalnie... pozdrawiam
podoba się
pozdrawiam :)
świetnie napisane
Gracja. Jak po maśle.
Ciekawy wiersz, zatrzymales mnie na dluzej:)
Pomysłowość niesamowita:)pozdrawiam.
Dobrze się czyta i wiersz z ducha pogański. Mam tylko
zastrzeżenia do sformułowania "wstrzykując mi dawkę
rozkosznego jadu dostałam konwulsji". Moim zdaniem
jest to bardzo niefortunne użycie imiesłowu sugerujące
samogwałt. Ja był raczej napisał "Gdy wstrzyknął...".
:)) Można pozazdrościć peelce tych erotycznych
fantazji. Miłego wieczoru:)
to coś innego niż u mnie ... ale pięknie miłość
wyrażona ...