Kochałam Potwora
Rozkwitala jesien na ulicach
Krople deszczu ze lzami mieszaly sie na
licach
Cialo rozpalone
Drzalo przerazone
Dzikosc serc
Pragnienia niespelnione
Jego mysli paranoje
Jego slowa
Slowa moje
Jego oczy rozwscieczone
Jego piesci najezone
Moje krzyki przerazone
Moje usta zakrwawione
Jego sieci zarzucone
Jego usmiech gdy ja tone
Cialo konalo
Serce plakalo
Szum w uszach
Pusta dusza
Nikt sie nie rusza
On znow wszystko chce zagluszac
Jego oddech na mej szyi
Jego usta znow z moimi
Nasze ciala rozpalone
Nasze mysli poranione

TeQuillla

Komentarze (5)
++++
Jego piesci najeżone? To tak się to teraz nazywa?
A poza tym tekścik bardziej na rapa się nadający.
To namiętna,żarliwa miłość i nie taki znów dramat:):)
Pozdrawiam serdecznie+++
Przerażające, na granicy zagrożenia życia. Jak dla
mnie, to wiersz zawiera zbyt dużo przymiotników, można
by ciekawiej to opisać.
podoba mi się:)pozdrawiam