Kochanek spod psiej budy
Kochanek spod psiej budy,
ranny i nieruchomy po zimnej nocy w kałuży
krwi,
kundel, któremu ukradł z miski kolację,
teraz go wiecznie podgryza.
Obok stoi młyn wybudowany z polnych
kamieni,
z odciskami niewypieczonych dusz,
pachnie tu świeżym chlebem, jeszcze nie
hostią.
Ale kochnek głodny był żony młynarza
ona prawie naga, przysypana tylko mąką
to jej pragną ponad wszystko.
Gdy spała podkradł się do przykrytej
workiem,
zaczczął dotykać, zlizywać przyprawy,
ugniatał, tarmosił, pieścił ziarenko po
ziarenku
aż wreszcie wybuchł w zakwasie,
trując najświętszy z pokarmów.
Boski okruszek spłynął krwią do żył,
napełnił ciała spod tabernakulum,
ożywił.
Już żywi ciałem,
opowiadali że nigdy nie słyszeli
o młynie, młynarzu i jego żonie
za to znaja legendę
o świetlistych widmach
krwawiącego głupka i ścigającego go
kundla
biegaja w nocy polami,
koło kościoła i po drodze krzyżowej
a wtedy w powietrzu unosi się piękny
zapach
uświęconej hostii przed ofiarą,
świeżego chleba i zakwasu.

pro-gnostyk

Komentarze (1)
Fajna choć mroczna bajka.Pozdrawiam