Kochankowie
Ubrana w płaszcz podszyty strachem
Przyodziana w gniew i ból
Szła sama pod prąd
W końcu znalazła Anioła, który chciał ją
zabrać stąd
Chciał ulżyc jej cierpieniu
Chciał, by w spokoju odetchnęła w jego
skrzydeł cieniu...
Odtąd był dla niej ukojeniem
Ona dla niego jedynym pragnieniem
Choć byli dla siebie stworzeni
Inni bardzo tego nie chcieli
By na zawsze byli szczęśliwi
Więc razem umrzeć postanowili!
Śmierci kochanków głupcy się doczekali
Niech teraz każdemu dusza się pali
Niech sumienie ich gryzie do samego
końca
Niech jak najszybciej odejdą z zasięgu
złotego słońca!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.