Kochankowie (sens)
echa pierwszej ręki puszczającej
gliniane łódeczki
spacerów które zasnęły
dzieci które się budzą
poranków które zaczynają z lepszym
rozeznaniem
nieprzerwany ciąg pokoleń
żyjącej treści w chwilach
tak różnych ludzi
Zaśnięcie i przebudzenie świata w
dzieciach
Zaśnięcie i przebudzenie dzieci w
łóżeczkach
duchy morza czasu wzory różańce
budząca się i zasypiająca rozkoszna
rozmowa
Życie należy do niego
Należenie bez należenia
Branie od nikogo, płacz nieutulony
Dawanie bez dawania
Ale powoli wszystko zaczyna troszczyć się o
wszystko
Dawcy i biorcy Rodzice i dzieci
Kochankowie
Sens
Komentarze (6)
Pięknie o matce dzikich zwierząt,
dobrze, że jest komentarz odautorski,
bo wówczas jest pełniejszy obraz wiersza. Dobrego dnia
życzę.
Do boginki leśnej
[1]
O Aranjani! O Aranjani!
Jak mgła się rozwiewasz, znikasz
Czemu nie pytasz o drogę do wsi?
Czyżbyś, o Bogini, zatrwożoną była?
[2]
Aranjani objawia swą wielkość
Gdy głos ptaka Cziczczika odpowie
Na krzyk zwierza Wriszarawy, który
Jak przy dzwonków dźwięku naprzód biegnie
[3]
I jakby bydło się pasło
I jakbym dom w dali widział
I jakby Aranjani słała
0 zmroku wózeczki gliniane
[4]
I zda się — krowy ktoś woła
I zda się — ktoś drwa w lesie rąbie...
W lesie o zmierzchu zabłądzić
To jak o pomoc wołań nasłuchiwać...
[5]
Lecz Aranjani nie zrani nikogo
Ani nie pragnie napaść kiedy do snu
Ktoś kładzie się na noc w miejscu upatrzonym
Słodkim owocem pragnie się nasycić
[6]
Wysławiłem Aranjani
Słodko olejkami pachnącą
Matkę dzikich zwierząt
Obcą rolnikowi
Pokarmem obfitą
(Tłum. Halina
Marlewicz)
Hymn 146
Cieszę się valanthil. A wiesz co mnie trochę natchnęło
Hymn 14 RV Mandala 10. A tam były gliniane wózeczki a
mnie się zrobiły łódeczki
O dziwo sporo zrozumiałem.
bez troski o najbliższych cóż byłoby warte życie?