Kolacja
Jestem sama, wieczór
z cicha rozbrzmiewa Mozart
dom wypełnia zapach wanilii.
Świece niczym latarnie
wytyczają kierunek drogi
pnie się w górę schodami.
Porozrzucana bielizna
dodaje pikanterii
ma zaostrzyć jego apetyt.
Leżę w wannie zrelaksowana
gorąca woda otula moje ciało
czerwone płatki róż
ładnie komponują z bielą.
Otwierasz drzwi, słyszę kroki
doszedłeś do celu
wynurzam się z piany
twoja Wenus
mydlany puch opada
odkrywa moją nagość.
Łakome oczy pożerają
chcesz więcej
przytulasz się
całujesz usta i szyję.
Odpinam koszulę powoli
to gra, teraz spodnie
w rytm muzyki kołyszę biodrami
kuszę , wszedłeś do wody.
Jesteś już mój
niczym topielica wciągam ciebie
w podwodną krainę rozkoszy
z przerwą na oddech.
To była kolacja kochanie,
wymyśl coś na śniadanie.
Komentarze (12)
Takie posiłki smakują najlepiej:)
Muzyka nastrój swiece słodki zapach,płatki
róz,dolikatnie dotyki muskajace gładkosc....to
poezja...tylko zanurzyc sie i kapac....zniewalaje i
niesamowiete...brawo....urzekasz....i
kusisz....kolacja.....a sniadanie warto napisac druga
czesc...pozdrawiam...
A na śniadanie to samo danie:))
Po prostu zachwycająco napisane. Wiersz robi cudowne
wrażenie.
smakowity posiłek :) działa na wyobraźnie Pozdrawiam
fajny erotyk nie powiem :)
taaa ta wanilia działa oj działa .....pozdrawiam
potraktował jak deser... na śniadanie chwyci neseser i
trzaśnie znowu drzwiami ... wróci na kolację jak
zwykle ... :)
Nastrojowy czas. Lubię takie klimaty! Daję!
Każdy taki posiłek - nie lada wysiłek. Jestem
zainteresowany ile razy na dobę jest konsumowany?
na śniadanie będzie zmiana ról, on w wannie :)
hieh :) a trzeba było go w tych rzeczach wciągnąć :)