koncert
patrzę na Ciebie
z przyblakłą miłością
uczucia jak Ty, zmienne,
prawdziwa kobieta
puls przyspiesza inaczej
bez dynamiki
wzrok trafia w pustkę
nie słychać muzyki
już inny dyrygent
prowadzi (Twą) orkiestrę
grożąc życiu batutą
broniąc się przed fałszem
długo trzeba ćwiczyć
by grać
melodyjnie
by koncert istnienia
zakończyć
brawami
Komentarze (5)
Pięknie obrany w słowa wiersz ...przenośnie niczym te
nutki, które wydają jakiś dżwięk - jednak nie każdy
zna się na muzyce....
Wiersz bardzo życiowy, trudno zagrać bez dyrygenta ale
się udaje
Wiersz świetny, przedstawiony tak realnie. Pozdrawiam
serdecznie :) +
Dobra orkiestra może grać i bez dyrygenta.
Życiowy...
Pozdrawiam