O końcu świata ...
Widziałem dużo na świecie,widziałem głód,śmierć ze strony brata ... ludzie prognozują Nam,że zginiemy od komet,prorokują,że pochlonie nas wielkie trzęsienie ... Nie dożyjemy tego ... sami siebie pozbawimy życia ...
Słyszę strzał, na ziemie, martwe pada
ciało
Osuwa się na posadzce, krwi ślad
zostawia
Ludzie przechodzą obojętni, jeden mawia
Dobrze, że to nie ja – nic się nie
stało
Widzę głód, płaczące dziecko na ziemi
Wychudzone, błagające o kawałek chleba
Lecz nie dostaje go – idzie do
Nieba
I wszystkimi kolorami tęczy się mieni
Czytam, jak dziecko zabija swych
rodziców
Zadaje im rany nożem, ćwiartuje na
części
Sąsiad na to -To się w głowie nie mieści
Psycholog zaś-Wina dziecięcych wybryków
Idę ,widzę kaznodzieje, mówi o końcu
świata
Przystaje na chwile, spoglądam na Niego
Twierdzisz, że zostało nam parę lat
kolego
Nie dożyjesz Tego, zginiesz od rąk swego
brata
Mówisz, że od kataklizmów wyginiemy
Spójrz na świat bracie, zobacz jak jest
Tutaj umierasz, za złe słowo, gest
Zamilcz więc, sami do tego brniemy
...

Shabranido

Komentarze (1)
Bardzo piękne, ma głęboki przekaz
"Brat dla brata staje sie najwiekszym wrogiem,
My sami sobie wymierzamy sprawiedliwosc,
Zeby to widziec nie trzeba byc Bogiem,
Coraz wiecej zla na swiecie, domunuje tu
fałszywosc..."
To tak z "biegu" :-) pozdrawiam