Koniec miości
Zadałeś cios prosto w mą duszę
Nóż zanurzyłeś aż po rękojeść
Patrząc w me oczy szukałeś w nich bólu
I upijałeś się nim jak najlepszym
trunkiem
Każde twe słowo to dalsze cięcie
Raniące organy mojego wnętrza
I w końcu krew zaczęła mnie wypełniać
Aż stałam się dzbanem pełnym cierpienia
To wciąż za mało, podnosisz nóż znowu
Rysujesz nim krwiste wzory na skórze
Na której kiedyś ścieżki pożądania
Teraz już tylko ślady umęczenia
I nie mam już siły, cierpień mam dość
Błagam zatem o ostateczny cios
Wbijasz swe dłonie, wyrywasz serce
Wrzucasz do kąta jak zbędny śmieć
Komentarze (1)
lITERÓWKA SIĘ WKRADŁA, A POZA TYM FAJNIE SIĘ CZYTAŁO,
pozdrawiam