Konik
Mirosław Jabłoński
Konik
Gdy wstaję z rania
konisiowi daję siana.
Potem daję obrok
patrząc jak je stojąc obok.
A gdy już zje wodą napoje
ze stajni wychodzimy we dwoje.
Konisiowi siadam na grzbiet
przez łąki, pola pomykamy het.
Wracając z powrotem galopem
wskoczymy do wody
dla lekkiej ochłody.
A gdy już z wody wyskoczymy
to się osuszymy i do domu ruszymy.
wierszyk ułożony i napisany przez Mirosława Jabłońskiego Zakopane 26 IV 2011r
Komentarze (3)
Przede wszystkim interpunkcja opłakana, lepiej w ogóle
jej nie używać.
2 strofa 1 wers czyta się jak "gdy już zje woda
napoje" ????
Trochę banalny wiersz :(
Głupawy ten wierszyk, infantylny aż do bólu. No i po
co się dwa razy Pan przedstawia - na początku i na
końcu? Wystarczy napisać w profilu jak sie Pan
nazwywa, zamiast sadzić takie kwiatki pod , pożal się
boże ,,wierszem".
W 2 strofie 1 wers = wodąąąą napojęęęę.