Kontrapunkt
Wieczorne niebo powoli obniża się,
czas iść nad rzekę. Czekam,
kiedy Wielka Niedźwiedzica umoczy
gwiezdny ogon, policzy śpiące ryby.
Gdzieś daleko spóźniony ptak
trzepocze skrzydłami. Chłonę oddech
nocy, chociaż coraz mniej koloru
do przeżycia i ciężko poruszać wiosłami.
Może zaplątały się w falujących włosach
rusałki? Drzewa widziały w głębinie
zielone oczy z wiślanym wiankiem.
Jeżeli zostanę na brzegu, nie poznam
drugiej strony. Raz jeszcze zbuduję
zamek
z piasku, nasiąknę pustymi słowami.
Świt pisze nową historię - pora do domu.
Komentarze (7)
Nie da się przepłynąć i wrócić. Nie można doświadczyć
poznania i wiedzieć na pewno. Gdy weźmiesz ze sobą
obola, nie będzie już powrotu do domu.
Może zbyt daleko idzie moja interpretacja, ale może
nie...
Serdeczności :):)
Obrazowo ujęty temat potrafi rozbudzić wyobraźnię
czytelnika.
Ładny wiersz.
Pozdrawiam
Marek
miło było się zatrzymać pod Twoim niebem.
Pięknie.
"Czekam,
kiedy Wielka Niedźwiedzica umoczy
gwiezdny ogon" - nie wiem czy gwiezdna niedźwiedzica
ma ogon, ale bardzo mi się ten ogon podoba w uroczo
namalowanym słowem wierszu.
Pozdrawiam serdecznie.
Pięknie i obrazowo :) rozmarzyłam się :) Pozdrawiam
Jutto :)
Przeczytałam z podobaniem. Pozdrawiam.
Te wiślane wianki- jak spokój.