Kości
Gdy tak na krześle
w kącie siedziałem
pomyślałem,
o czasie przeszłem
Do którego wracałem
de novo, do sprawy takiej
że....
KOŚCI...
Kości?
Które leżały
sobie na biurku
z nikąd się wzięły
Nie wiem tylko kogo
Nie kładłem ich tam!
W pewnej chwili
przyszła matka
z kuchni
"A co to?"
"kości" odparłem
Ludzkie?
Nie wiadomo jak...?
Nie wiadomo z kąd...?
Domyślam się
podpowiedzi z góry!
Bądz ostrzeżenia!
I kości w koszu sie znalazły.
Czyje? Kogo? Nie ważne!
Przecież to symbol!
Przemijanie!
Kości mówiły, i mówią dziś!:
Prochem jesteś,
i w proch się obrucisz!
Zmień się!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.