Kraina deszczu
Wychodzę z domu szarością osnuta
Za kurtyną deszczu skryły się kolory
Choć tylko w mej głowie wirują te krople
Choć tylko w mym sercu tkwią dymu upiory
Ulatują ze mnie delikatną mgiełką
Ciężką matowością wszystko przesycają
Czuję, że są obok, we mnie, wszędzie
wokół
Swym bolesnym piętnem świat cały kalają
Zwierciadła ludzkich oczu płoną innym
blaskiem
Lecz jego promienie nie dosięgną mroku
Nie zapełnią pustki, co objęła serce
Nie strząsną popiołu, co osiadł na oku
Jego delikatne, szare, smutne płatki
Pozornie nieważkie, lecz siłą
straszliwą,
Stygmatem najgorętszym wypaczają obraz
Świata, co więcej nie spłynie jedną łzą
szczęśliwą
Niby zachłannego ognia język srogi
Czuję żar, gdy popiół wtapia się w me
ciało
Chcę go wreszcie strząsnąć, znów przejrzeć
na oczy
Chcę, żeby na zewnątrz przestało być
szaro
Lecz próżne marzenia, próżne me nadzieje
Zbyt głęboko wbił się bólu wzorem krętym
Więc oglądam życie oczami z popiołu
A serce zabijam pod deszczem przeklętym
Trudno wyzwolić się z szarości, gdy wokół widać śmierć. Tym, którzy niedawno odeszli [*]
Komentarze (32)
Odbieram Twój wiersz bardzo cieżko . Może świadomie
stworzyłaś taki klimat a mnie przytłacza podświadomie
Twój nienajlepszy nastrój, który zapewne towarzyszył
Ci przy pisaniu wiersza. Piszę dokładnie tak jak czuje
czytając Twój wiersz.
Są takie chwile, gdy osaczają nas demony, ale nie
trzeba ich karmić...pójdą sobie:)))