Kromka naszego powszedniego
...podnosząc okruch z ziemi ucałuj, nie wiesz kiedy znów spadnie…
2007-08-10
jesteś
tak
czuję dotyk błoniastych skrzydeł
smakujemy siebie nawzajem
wsysając się czułością niemowlęcia
mocniej i mocniej
pragniesz
ja też
wiem jak przychodzisz cichutko
na żyjących kościotrupach
obleczonych pergaminową skórą
widzę ślady wyryte spotkaniem
słyszę śmiech w każdej brzęczącej
żebraczej misce
nie pozwalasz spuchniętym dzieciom
dostąpić błogostanu zapomnienia we śnie
głaszcząc nabrzmiałe pustką brzuchy
podejdź bliżej
spójrz w głębię zapadniętych oczu
nie ujrzysz nic
pozbyłem się strachu
no chodź
no chodź
bym mógł zabić kromką chleba
Tristan350
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.