Krzyk
Słyszałam, że krzyczał do mnie
Jednak odgadnąć nie mogłam intencji jego
głosu
Bo szepczą demony iż krzyk jest
świętością
Bożyszcza deszczu odwieczną tajemnicą
Trawienie przebiega powoli
Wewnątrz czaszki, tam gdzie miał być
mózg
Dymiący roztwór wyimaginowanej utopii
Przyprawiony odrobiną rozpaczy
I gwałtu na duszy
Szepczą te słowa niczym zaklęcie
By zmienić to co tutaj powstało
Miłość miłości nie równa jest
Sensu brakuje w każdym wersie
Okrucieństwo tych słów nie może cię
zrazić
Gdyż ono właśnie jest podstawą czułości
Bólem malują uśmiech na mej twarzy
Krwiste wargi w obłudnym grymasie
Nie umiem powiedzieć kiedy to się stało
Kiedy przestałam czuć wiatr na skórze
Kiedy oddałam swe serce
W wir jego krzyku
Komentarze (2)
Aż się spociłem. Mocna rzecz!+<
poruszający tekst, nieco demoniczny, nieco w nim
rozpaczy... hmn...