Krzyk
Gdy stałem nad brzegiem morza
wiatr patrzył złowieszczo na mnie.
Czekał na mnie.
Ale ja już czułem
jak zatapiam się w głębinie
po locie ptaka ze skarpy
i nie patrzyłem mu w oczy.
Raczej ja miałem bardziej czerwone,
lepiej nie patrzę.
Jeszcze tylko krzyk, pisk nie wiem
może to tylko mewa.
Nie to ja!
Bezwładnie spadając
głos też spadał razem ze mną.
Być może to łabędzi śpiew?
Tak się boje bólu.
I wreszcie otchłań nic nie bolało
a co to Syrena... ?
Komentarze (9)
Bardzo wymowny i poruszający wiersz,
z podobaniem,
pozdrawiam serdecznie:)
Witaj
Taki "spad" czasem miewam we śnie.
Pozdrawiam
;)
Emocjonalny wiersz, przemawia do wyobraźni...
Widać potencjał w Twoim pisaniu. Myślę, że i na tej
niwie osiągniesz sukcesy.
Pozdrawiam :):)
Poruszający przekaz.
Pozdrawiam:)
niesamowite ale na plus
... w puencie
Zimne piękno...
z czarnej serii horror, ciarki przechodzą