Krzywda
Głęboko w otchłani myśli
kiełkuje światełko nieprawdy
zatknięte proporcem lojalności
w delikatnej ziemi umysłu
Dotknij mnie mocno
przypuść frontalny atak na oddechy
zapomnij o prawdopodobieństwie
nieszczęścia
i pozwól ponieść się szumowi wiatru
Nie zważając na ból i strach w oczach
zaciśnij zęby na powietrznej masce
przytulając najgłębsze tajemnice
zapomnij się i tańcz ze snem
Przypomnij tylko czasami
te dwa diamenty pośród nocy
które wydarłeś jednym słowem
i pozbawiłeś je blasku
Spójrz na księżyc wśród gwiazd tonący
zamknij powieki na chmurnych myślach
utop się w szczęściu i spełniniu
zrań mnie do głębi
A kiedy przyjdzie pora, by
spojrzeć sobie w twarz
Zamilcz
Bo wszystko zostało powiedziane
w jednym jęku i cichym szepcie
Nie...
część pierwsza trylogii >Strach
Komentarze (3)
Bardzo ładny wiersz,świetnie dobrane
metafory.Zostawiam +.Pozdrawiam:)
Wiersz jest bardzo dobry w wymowie przykład dobrej
Poezji zawiera finezyjne środki aby wypowiedzieć
szczegół w życiu płynny jakim jest kłamstwo Wyrazy
uznania
Wiersz ciekawy, niebanalny, świetne metafory,
gratuluję