ks. THOMAS RAYWOOD (z rodu...

Thomas Raywood, mój przyjaciel, był kapłanem wiernym
Wykształcony, zacny, mądry, msze odprawiał chętnie
Za kolegów, którzy biegli za zajęciem niekoszernym
Msze odprawiał, pijał wino i tak zapił się doszczętnie.

Były ksiądz, żonaty, z dziećmi, przeżył serca zawał
Doradzali mu lekarze przestań pić czerwone wina
Sam papież mu święcenia kapłańskie pooddawał
Wierzył w częstą mszę, i od pijanstwa zmarł człeczyna.

Święta msza to mysterium, coś nie bardzo logiczne
Kiedy ksiądz pedał albo pijak może słowem stwarzać boga.
Ten bóg musi być posłusznym, prawo jest teologiczne
Jeśli ktoś się z tym nie zgadza, jego kara będzie sroga.

Tak pobożni, zabobonni, wciąż zjadają boga swego
Bo opłatek nie jest chlebem ale 'żywym ciałem' Chrysta
Wino też już nie jest winem ale krwią boga żywego
Tym sposobem dusza grzeszna, staje się magicznie czysta.

Mając mszę, ofiara Chrysta, dzisiaj znaczy bardzo mało
Jeśli trzeba ją powtarzać wiele razy, coś codzienne
Bóg inaczej to przedstawił, tak nam się zdawało
Tylko Bóg przebacza grzechy, te nauki są niezmienne.

Smutna historia mojego kolegi i przyjaciela rodziny, przez 45 lat. Nie krytykuję go tylko wyrażam żal, że jego religijność go wykończyła.

autor

Lev

Dodano: 2012-02-22 04:09:10

Ten wiersz przeczytano 643 razy

Oddanych głosów: 9

Rodzaj Rymowany Klimat Smutny Tematyka Wiara

Aby zagłosować zaloguj się w serwisie