z książeczki życia marty es
marcie
marta ma zadbane mieszkanie, dzieci, cerę.
od niedawna
raka. jeszcze nie wie, jeszcze wiesza
pranie, na byłym mężu
- psy. coś wyczuwają zwierzęta; kiedy się
szwendają
pod nogami marty, liżą po łydkach,
spuszczają łby.
w dugiej strofie marta zamyka się w
sypialni,
w sobie. szuka wytłumaczenia, błędów. nie
wierzy
w zmartwychwstanie, żywot wieczny. cuda i
dziwy
zdarzają się innym. spektakularne powroty
do zdrowia,
nawrócenia. można czekać nadaremnie, lepiej
działać
inwazyjnie. pozbyć się komórek rakowych.
myśleć
trzeźwo. ocenić sytuację, zaplanować
zabieg, zapewnić
przyszłość, jeśli nie sobie, to dzieciom,
psom.
po roku marta wygląda przez okno, żegna się
z dziećmi
świadomie z daleka, żeby nie czuły zapachu
rozkładu
życia. mało zostaje, kiedy się traci
mieszkanie,
dzieci, psy i włosy. marta ma raka,
metalowe łóżko,
naczynie w kształcie nerki i przypiętą do
łóżka kartę choroby,
na której w piątej strofie - znudzona
cudzym umieraniem
pielęgniarka, napisze od niechcenia: marta
nie miała raka,
bo to rak miał martę od początku. było
wiadomo.
Komentarze (21)
W ciszy czytam.
Z podziwem czytam.
smutne epitafium dla marty, ten rak toczy całe
pokolenia ale tylko niektórzy to sobie uświadamiają:)
:((( dziękuję Ci za ten tekst
jest tak dokładnie, dosłownie i do bólu prawdziwy. Nie
potrafiłam tak napisać i choć płaczę czytając go,
dziękuję Ci...
Jesteś świetną Poetką, nie znałam Twoich tekstów
wcześniej.
Świetnie napisane.
Koniec. Kropka.:)
nooo, klimat "upiornie" rakowy. Pięknie piszesz, tak z
dreszczem
Ciekawy tekst, napisany tak, że czuje się ten klimat.
Pozdrawiam:)
Samo życie... ukłony :)
Smutny wiersz:(
Warto było przeczytać. Smutne, ale prawdziwe.
Pozdrawiam-:)
to rak ma nas - nie my raka...
dobre, prawdziwe,
wieszanie prania i psów fajne, choć to podwójny dramat
- być opuszczonym przez męża, w chorobie;) pozdrawiam
Bardzo smutny. Bardzo dobry.
jestem... no właśnie, nie wiem jak to nazwać, jestem
wdzięczna, że są TAKIE wiersze, i że mogę je czytać...
dziękuję
poruszający...
Wiersz! Jak zwykle.
Miło poczytać.
Pozdrawiam, nieta :)