W kuchni
Pia co ceni swą wygodę
przypaliła w garnku wodę.
Miała zupka wyjść wspaniała,
lecz włoszczyzny nie dodała,
gdyż ją głównie w dołku gniecie
co napiszą dzisiaj w necie.
Czajnik to wyczaił,
choć wtenczas się modlił.
Słój aż się nałoił,
a spodek się spodlił.
Talerz stracił talię
i wygląda marnie,
baluje wciąż balia,
lecz gar się nie garnie.
Prodiż protestuje,
deska deser zjadła,
cukrownik cukruje,
aż blaszka pobladła.
Rondel rondo zgubił,
kocioł się okocił,
kubek ucho ubił,
a knot wszystko sknocił.
Nożyk się rozmnożył,
widelec się leczy.
Łyżkę ktoś przełożył
na beczkę, więc beczy.
Tłuczek strzelił z łuku
wprost w solniczki liczka,
durszlak ostro zdurniał,
gdyż pieprzy pieprzniczka.
Starła wszystko tarka,
lecz dziadek dziaduje,
sarka wciąż suszarka,
że praska prasuje.
Naczynia się zbuntowały
na kurs smaku ją wysłały.
Dziś każdemu Pia się chwali
że nic więcej nie przypali,
w kuchni przyszły takie czasy,
że pachnie jak u Okrasy.
Komentarze (21)
aż zadziwiłeś mnie ilością zdarzeń w kuchni zazwyczaj
tam nie wchodzę
figlarnie (nasz język jest przebogaty!)
Dobre. Mnie też mleko wykipiało i kuchnie zalało.
Pozdrawiam serdecznie.
Zacna inspiracja (Figielek)?
O rany, ale się porobiło.
Fajne, z humorem i wyobraźnią.
Z przyjemnością i podobaniem czytałam ten wesoły i
dowcipny wiersz. Udanego dnia z pogoda ducha:)