kulisty piorun
zbłąkany w szczerym polu snuje opowieści
-
o rżysku na nieurodzajnej ziemi, które w
nocy odżywa, krwawi od pokaleczonych stóp,
unosi kurz. drapiąc niebo
spada kwaśnym deszczem.
chorobą popromienną - wsiąka
w głąb jądra naszej planety,
po czym wybucha gorącą cieczą
zastygłe arcydzieło, niczym postać odbija
się
w słonecznych promieniach
- nie dotykaj, bo przy zetknięciu z
odciskami
zaklęcia staną pod ścianą męki
Komentarze (14)
intrygująco...pozdrawiam
dziękuję
Niesamowity wiersz. Podziwiam.
Pozdrawiam serdecznie :)
Nic nie rozumiem....
Krzyś ma rację :) pozdrawiam serdecznie
Witaj Ewuś:)
Myślę i myślę czy Grażynka nie ma troszkę racji.A
jeżeli to ja poczekam:)
Pozdrawiam serdecznie:)
dziękuję :) pozdrawiam serdecznie
Mam strach do piorunów już od maleńkości i tak mi
pozostało.
Przed piorunami lepiej mieć się na baczności;
szczególnie, gdy wkurzone :)
Pozdrawiam Ewo :)
Interesujący wiersz pozdrawiam serdecznie;)
dziękuję :) pozdrawiam
Ciekawy:)
Pozdrawiam**
Dobry wiersz, myślę, że
pod postacią pioruna jest metaforyczny poraniony
człowiek.
Chyba nikt nie lubi, by wchodzić mu na odciski...
Miłej reszty niedzieli Ewo życzę.
Dobra ironia i podoba się bardzo:)pozdrawiam
cieplutko:)