Lądek Zdrój część siódma...
Wróciłam z dalekiej podróży, więc dodaję kolejną część, a jest ich dziesięć.
Gdy nadchodził świt, nieraz na błękitnym,
chłodnym niebie nadal wisiał biały księżyc
w
kształcie rogala. Nieco później, smugi
promieni słonecznych, wpadające pod kątem
malowały złote plamy na bladobrązowych
zasłonach.
Po południu, już nieco rozproszone,
łagodnie i ciepło oświetlały pokój. Gdy
była sama w pokoju (Danusia na zabiegu)
patrzyła przez okno na kolorowe liście
klonu, przez gałęzie prześwitywało
powiększone słońce chylące się ku
zachodowi.
Napływały wtedy wspomnienia, refleksje o
tym, co minęło. Już przed wielu laty
wpełzła jakby w głąb siebie, swojej pustki,
budując coś w rodzaju swoistego kokonu.
Tylko rodzina i nikt więcej.
Ale też zadawała sobie pytanie " cóż warte
takie istnienie błąkające się w wędrówce
życia ?"
Innym razem czuła się więźniem
przeszłości,
niczym ciemność, która nadeszła
po słonecznych dniach....
Cdn.
Tessa50
https://www.youtube.com/watch?v=j6cCHuc3aOA
Komentarze (35)
Mnie też naszły dzisiaj wspomnienia, a to za przyczyną
spotkania na fb kolegi ze szkolnej ławy.
Powspominaliśmy koleżanki i kolegów.
Pozdrawiam Tereniu, plus za ciekawą prozę.
Wspomnienia...,
fantastyczna fraza-
... istnienie błąkające się w wędrówce życia...
cudeńko do zamieszkania u mnie,
z ogromnym podobaniem,
pozdrawiam serdecznie:)
malownicze wspomnienia
Raz słońce, raz ciemność tak to już jest ale nic nie
trwa wiecznie, a przeszlsoc trzeba pogonić jeśli nie
daje nam pójść dalej... Pięknie.
Pozdrawiam serdecznie :
Piękne, malownicze wspomnienia. Pozdrawiam serdecznie
z podobaniem. Pomyślności:)