Łapacz oddechów
zlepek oddechów płochy
wbity w kajdany w lity beton i stal
zatopiony zębami szczęka
błaga o litość we wnętrzach
kamiennych gmachów małe drgnienie
wpatrzona w wystaw szklany przepych i
splendor obojętnie
mijam ulice i milion twarzy tłumnie
płynące
asfaltowymi arteriami
o jednym obliczu - równie obojętnie
zwanym szumnie – Człowiek
By Anna Lilith Gajda © All Rights
Reserved
6 marca 2015 roku, Katowice – w trakcie
rozważań nad losem książki w świecie
zdigitalizowanych obrazów na zajęciach z
Książki w świecie współczesnym…
Komentarze (3)
Swietny tytul, ale duzo prawdy jest w Twoim tekscie...
Ładny tekst. Końcówka sama mówi za siebie. Pozdrawiam
Trudny ale piękny wiersz. Punkt zostawiam i zapraszam
do mnie :)