Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

z łapami w sieci (l.2)

Cześć Marek
Piszesz - od pół roku nie ćpam. A ile to trwało? Mój brat nie ćpa od trzech lat.
Ale powiem Ci, widzę, że psychikę ma zrypaną. Mniej się teraz przejmuję.
Jestem od niego dziesięć lat starsza. Praktycznie go wychowałam, rodzice zginęli w wypadku.
Ojciec po pijaku wsiadł za kierownicę. Zostaliśmy sami, miesiąc wcześniej skończyłam osiemnaście lat.
No... traktuje mnie jak matkę.
Zaraz po tym szpitalu, wpadałam w panikę przy każdym podejrzanie brzmiącym słowie.
A wszystkie mi brzmiały dziwnie. Palił marihuanę, nawet próbował hodować w doniczkach. Podsypywałam solą. Niby, że uschło. Jawnie nie mogłam zlikwidować, bo wpadał w szał.
Z domu wygonić nie chciałam i nie mogłam, mam tylko jego. Kocham go.
Później fetę też chyba brał i jakieś inne (raz na jakiś czas). Dokładnie nie wiem.
To trwało chyba około 10 lat. Nie liczę. W technikum się zaczęło. Nigdy nie miał kasy i wciąż pożyczał po 30 zł - tyle kosztowała działka. Szkołę skończył i nawet cały czas pracował. Niby OK na pozór, ale cały czas brał. Wszyscy jego kumple ćpali, fajne chłopaki. Można było na nich zawsze liczyć.
Jak coś trzeba było (w sytuacji krytycznej) byli na zawołanie.
Gdy trafił do szpitala, jakoś tak... tylko jeden został . A nie... ten Damian jeszcze.
Czyli dwóch. A chałupa wcześniej zawsze była pełna.
Zapach marychy poznam na kilometr. Nikt mnie nie oszuka. Ciekawe jaki to odlot. Nigdy nie próbowałam. Boję się.
Do szpitala trafił, bo wpadł w psychozę po narkotykową. Podejrzewali schizofrenię, właściwie, to tak naprawdę do dziś nie wiadomo. Leków od półtora roku nie bierze już żadnych.
Czasem dziwnie gada. Ma takie napady, że mu ktoś coś ukradł, albo, że na złość mu chce zrobić.I raz na jakiś czas mówi: Idę się wieszać!
Wiesz, mówią: strach w oczach. Ja go widziałam - ten strach!!! To był STRACH.
To było okropne, nie można było dotrzeć do niego, nic nie rozumiał, nie kojarzył.
Ta dopamina się rozpieprzyła w mózgu i po prostu inaczej postrzegał.
Pocił się zimnym. Trząsł się. Widział kamery w pokoju i że ktoś go obserwuje: na ulicy, w telewizji, w kompie...
Czuł się zagrożony. Nie spał - całą noc łaził od okna do okna. I obserwował, obserwował.
Nic nie potrafiłam zrobić! Nie mogłam dotrzeć do niego, nie mogłam patrzeć na to.
Myślałam, że zwariuję, widząc jak on strasznie cierpi.
A ten szpital... całe 10 tygodni - horror i odczłowieczenie. Niby opieka OK, ale te ogłupiające leki... Człowiek jak kukiełka, bez emocji prawie.
Bezbronny jak niemowlę. I ta prośba w oczach, krzyk: pomóż mi Marta!
Nie mogli trafić z lekami. A on pisał do nich jakieś elaboraty. Nie chcieli mi pokazać, tylko mówili, że są myśli samobójcze. Nie był agresywny, wręcz przeciwnie.
Przepraszał cały czas, uprzejmy jak mały chłopczyk i cały czas powtarzał, że mnie kocha.
Nigdy wcześniej tego nie mówił...
i że przejebał życie i że już za późno na wszystko.
To bolało, strasznie bolało.
Jeździłam do niego codziennie i po parę godzin z nim spędzałam. Wychodziliśmy na spacery i na ławkę. Bardzo dużo jadł, bo te psychotropy.
Kiedyś jeden gość(odłączył się od grupy) wlazł na komin od kotłowni, chciał polecieć.
Chyba myślał, że z wyższego pułapu zacznie, to nie spadnie. Zdjęli go.
Mój brat. Ma znów te dziwne zajawki. Teraz jesień, spadek nastroju u wszystkich, więc może dlatego.
A te barany chcą legalizacji, nie wiedzą o czym mówią. Zupełnie nie wiedzą.
Jak się mocno wkurwi, potrafi powiedzieć do mnie: Ty stara k..., przywykłam i rzadko mnie to rusza.
Potem widzę, że żałuje, ale nigdy nie przeprasza. To znaczy, że poziom dopaminy wyrównany.
No to tyle na razie...
******************************************* ***************
Witaj
Smutne, Marta. Znam ten STRACH, ścina mózg. Zmęczyło mnie samo czytanie o tym.
Amfetamina jest gorsza od wódki, chociaż nie wiem, wpieprzałem wszystko na raz.
Najgorsze jest, że to osobie chorej wydaje się, iż wszyscy wokół są chorzy. Prawda jest bardzo trudna do zaakceptowania w takim przypadku.
Boli niemiłosiernie, stąd napady agresji.
(Gandzia jest inna, też trudna, ale to osobny temat)

Jest nadzieja, że będę miał nowe mieszkanie.
Znalazłem Niemkę nie bojącą się auslanderów,
(w ogłoszeniu o mieszkanie). Strasznie się boję wracać do Polski, do rodziców, z podkulonym ogonem (nie muszę ich prosić, przyjmą mnie)
Ale wolałbym już osiedlić się na dworcu w Köln i raz w tygodniu zadzwonić za wyżebrane, mówiąc, że wszystko jest ok i mam własną firmę w Deuchland.
Matka się o mnie martwi - nienawidzę tego, mam 30 lat,
a Ona mnie pyta czy zrobiłem pranie i czy posprzątałem w pokoju. Dołuje mnie tym, jakbym był jakiś niedorobiony (przyzwyczaiłem się do takiej opinii w rodzinie).
Oni nie mają zielonego pojęcia o mnie. Nic, zero. Jakoś nie interesuje ich, co mam do powiedzenia, więc też pieprzę. Nie szukam posłuchu na siłę.
Matkę interesuje ile mam kasy i czy przyjadę ładnym autem, bo Ta oczywiście (po babce)
Nagadała po całej wsi, w której mieszka 40 emerytów - alkoholików, 40 rencistów - alkoholików, 40 rolników - alkoholików,
40 alkoholików - alkoholików oraz
dwóch policjantów - damskich bokserów i ksiądz.(kobiety nie piją, pracują w wywiadzie) - nagadała, że Jej synalek - Marek robi karierę za granicą i jak przyjedzie, to kupi całą wieś.
Czy ja jestem adoptowany, znaleziony w kurniku, albo bękartem po papieżu?
W dupie mam opinię. No nie, nie mam, ale czuję nad sobą brzemię rodzinnej dumy - rzygać mi się chce. Niech to ze mnie spadnie
wreszcie, wyrzeknę się rodziny.
(oprócz brata - ten jest nauczony:)

autor

bumerang

Dodano: 2015-10-10 09:48:04
Ten wiersz przeczytano 2250 razy
Oddanych głosów: 9
Rodzaj Bez rymów Klimat Dramatyczny Tematyka Zdrowie
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (23)

Albo nos biały Albo nos biały

Podrzucę ci temat - jesienne race w polu. Jeżeli
będzie równie ciekawie to uznam, że potrafisz pisać.
Co innego przelewanie prozy życia z perspektywy
własnej obserwacji, co innego pisać dobrze "na
zamówienie".
Teksty dobre ale obawiam się, że tylko o tym potrafisz
tak głęboko napisać. Sprostaj wykopkom to ci nie
nakopię. Na razie bez punktu. mam nadzieję, że wrócisz
wykopkami bumerangu.

blondynka8 blondynka8

Mocne rozmowy - bardzo.I takie realistyczne,
pozdrawiam

krzemanka krzemanka

Świetnie napisane, czyta się jednym tchem, choć
tematyka ciężka. Miłego wieczoru.

użytkownik usunięty użytkownik usunięty

Dobry tekst, myślę, że używki
mają duży wpływ na zmiany w mózgu,
zwłaszcza gdy są brane przez dłuższy czas, tekst z
pewnością nie oderwany od tzw realiów życiowych,
dobrze się czyta.

Celina Ślefarska Celina Ślefarska

Mocny tekst. Prawda, że chory myśli, że inni chorzy.
Pamiętam legalizację dopalaczy. Protesty mieszkańców,
kiedy zakładano te punkty i zapewnienia władzy, że to
bezpieczne używki. Nie minęło zbyt dużo lat a prawda
jest inna a ofiary coraz młodsze..

cii_sza cii_sza

Z życia wzięte jednym słowem. Zapowiada się dobre
pióro, bardziej mi pasuje list Marka. Ze swadą o tej
wsi i rodzinie, ale z głębokim przesłaniem.

kalokieri kalokieri

Bardzo dobrze, mocno napisane.

użytkownik usunięty użytkownik usunięty

Życie..od podszewki i bez ozdobników.
Wrażliwość.
Dobre obserwacje, zwłaszcza te zagraniczne firmy i
rzekome kariery.
Dobry, mocny tekst.

pozdrawiam.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »