Las
Panował przeraźliwy mrok
Odgłosy nieludzkiego pochodzenia
Ze strachem stawiałam krok
Zbliżając się do punktu przeznaczenia
Gęsty las utrudniał ruchy
Księżyc świecił jasnym płomieniem
Opanowało mnie uczucie skruchy,
Że umrę żyjąc tylko wspomnieniem
Dotarłam do leśnej polany
Spowitej gęstą, zimną mgłą
Nic już nie pomogą moje plany
Ani radość bycia kochanką twą
Klękam, łzy kapią na dłoń
Zwalnia puls, serce przystaje
Ona lekko całuje mnie w skroń
Pokornie duszę jej oddaje
...
Komentarze (2)
piękny i taki smutny zarazem... pozdrawiam :)
bardzo mi się podoba...pewnie wielu z nas łzy polecą
gdy przyjdzie...pozdrawiam;)