Lato poobijanych kolan
Bezpowrotnie minęło: w jesieni życia
zapomniała o bólu, kiedy jak ciamajda
raz po raz upadała, podnosiła z kolan,
z grymasem łzy ocierała i biegła dalej.
W myślach powraca do beztroskich dni,
chciałaby choć na chwilę zamienić dziś
na wczoraj, usiąść na kolanach tatusia,
przytulić do mamy, która leczyła rany.
Nie ma komu się pożalić, posłuchać rad,
modlitwa nie zastąpi wspólnej rozmowy,
nikt też bardziej, niż rodzice wyczuwają
jakie ich dzieci mają pasje i potrzeby.
Komentarze (105)
Dlatego odczuwamy ich brak :(
Serdecznie pozdrawiam :)
Piękna nostalgia, też uważam, że nikt tak nas nie
zrozumie jak
kochający nas Rodzice,
wzruszający wiersz, pozdrawiam serdecznie :)
A ja wzruszona Twoim komentarzem
dziękując za przeczytanie, cieplutko pozdrawiam :)
Tamto lato przeminęło z wiatrem...zostały tylko
wspomnienia poobijanych kolan i matczynej troski
leczonych ran...
wzruszyłaś...pozdrawiam :)
Dziękuję za przeczytanie i komentarz,
ciepło pozdrawiam :)
Bo miłość rodziców jest największa, piękne
wspomnienia, pozdrawiam ciepło.
Beatko, masz rację, jutro stawiasz wirtualną kolację
:))))
miłość rodziców jest wyjatowa,
bo jest bezwarunkowa,
pozdrawiam:)
samo życie Dorotko :)
tak właśnie jest, nikt już później nie potrafi
zrozumieć, jak mama czy tata
ups, zjadłam u :))
Dziękuję Małgosi za wgląd i komentarz :)
Czasem wraca się wspomnieniami do swego dzieciństwa,
dobrze gdy są to dobre rzeczy, warto je pielęgnować,
pomagają w smutne dni.
Pozdrawiam :)
Ładne wspomnienie,także maiłam poobijane kolana...
Pozdrawiam Wando:)
Dziękuję Xeniu za wgląd do wiersza,
ślę serdeczności :)