Legenda
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami...
Święty Gaj...
Gdzieś... tam... w leśnej głuszy...
...w czasach, gdy nie było jeszcze Boga
Noego...
...lub nie chciał być jeszcze
poznanym...
...tam właśnie, w nocy, gdy księżyc
objawiał swą pełną krasę,
poprzez leśny trakt wydeptany przez dzika
zwierzynę
szły
ONE.
Każda w bieli...
Każda z płonącą pochodnią w ręku...
Każda pachnąca ziołami i kwieciem, które
zebrały o poranku,
gdy rosa perliła się na łodyżkach,
a pierwsze promienie słońca lekko
rozświetlały biel ich nagich, dziewiczych
ramion
i dłoni nieskalanych pracą lub żądzą.
Siedem dziewcząt jak jutrzenka czystych
szło w samo serce puszczy.
Wiedziały, że kres ich podróży wyznaczą
TRZY
ŚWIĘTE
KAMIENIE.
Tam znajdą ognisko.
Tam będą oczekiwane.
Nie wiedziały, przez kogo.
Nie wiedziały, co się stanie.
Nie wiedziały, jak.
Wiedziały jedynie, dlaczego...
Wiedziały, iż trzeba złożyć o f i a r ę
,
by bogowie nie zesłali suszy lub
powodzi,
a zbiory były obfite.
Wiedziały, że takie jest ich
przeznaczenie.
Nie czuły strachu.
Szły spokojnie przypominając klucz łabędzi
w ich majestatycznym locie.
Śpiewały przy tym pieśń
w ich pradawnym, zapomnianym już języku.
Lecz był to łabędzi śpiew.
Bo pomiędzy
TRZEMA
ŚWIĘTYMI
KAMIENIAMI
nie czekali bogowie,
lecz czterdziestu wojowników drugiego
plemienia
mający dokonać prastarego
r y t u a ł u .
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.