***[lej o średnicy dwudziestu...
***[lej o średnicy dwudziestu metrów...]
lej o średnicy dwudziestu metrów
jak to zszyć
jak obiecać że nie będzie blizny
tu rosła grusza
tam stał mój dom
i matka przy kuchennym stole
obierała ziemniaki
spod gruzów wystawała jej chusta
przykryłam nią śmierć
zimne światło wystrzeliwanych rakiet
dotyka tylko tych
którzy nie odwracają wzroku
oni zobaczą jak zamienia się w ogień
ugotuję na nim kaszę
z zapasów na czarną godzinę
gdy zestrzelą nam słońce
i dopali się ostatnia świeczka
Komentarze (11)
Znakomity.
Świetny wiersz, poruszył
Pozdrawiam serdecznie :)
Wojny już takie są...
Czasem zabierają tych, których kochamy.
Pozdrawiam
Bardzo poruszjący, znakomity wiersz.
Pozdrawiam serdecznie ze smutkiem, ale i z podziwem
dla autorki wiersza.
Bardzo dobry wiersz. Przekaz poruszył..
nie zaszyjemy tak dużej rany
aby nie została blizna
pozdrawiam
Poruszajace wersy
Pozdrawiam
przejmujący- wojna jest straszna.
Wstrząsające wersy... Nie można przejść obojętnie...
Bardzo dobry wiersz
Bardzo dobry wiersz. zatrzymuje.
Pozdrawiam