Leń lis i gęś MISS
Brachykolon 8 zgłoskowy. Część V bajeczki: "Leń lis i gęś MISS". tym razem wracam do Lenia lisa
Przepraszam bardzo, że zabrakło mi dzisiaj
czasu na czytanie i komentowanie wierszy na
Beju, ale miałam mnóstwo zajęć i dopiero o
22 zabrałam się do napisania kolejnej
części moje bajeczki, by Was nie zawieść.
Ostatnią część IV napisałam 15 lipca, więc
czas najwyższy, by nadrobić zaległości
:)
A to oto moja V część bardzo mroczna i
dramatyczna tym razem, lecz w następnym
odcinku już będzie mniej dramatyczna.
Wersja II po korekcie 17.08.2021 r
Leń lis i gęś MISS
Gęś jak ten głąb - wciąż gna wśród łąk,
choć dzień już zbladł, mrok w kadr się
wciął,
więc lis wzmógł bieg - już wpadł na plac
i mknie wśród grzęd, gdzie jaj jest w
bród.
Wziął już do łap jaj gdzieś ze sześć,
już miał jej zbić, by w mig je zjeść,
/choć to nie gęś, lecz ma też smak,
i da mu moc, by zwiać pod las./
Wtem pies jak bies już wpadł na plac,
wgryzł się mu w zad, jak wesz, czy
pchła.
Wlazł mu na grzbiet i wciął się w kark,
rwał sierść jak płat, choć lis się wił,
pełzł tak, jak wąż, wciąż łkał i wył,
aż głos się niósł do chmur i w dal,
bo pies się wściekł, gdzie mógł wbił
kieł,
Lis wciąż się wił, choć nie miał sił.
Chciał się gdzieś skryć, by nie mógł
pies
go gryźć, rwać sierść do łba po zad.
Chciał by ból znikł i znikł smak krwi,
co z ust mu ściekł, wsiąkł w bruk i w
piach.
Krzyś wbiegł na plac, wzrok padł na psa.
Cóż on tam ma, czyż to jest lis?
Ten wrzask, to znak, że pies jest zuch,
Niech lis dziś wie, jak pies mój tnie,
gdy ktoś jak drań chce kraść z mych
dóbr.
Toż pies mój wie jak strzec i gryźć,
by znikł stych stron, więc da mu kość.
Krzyś się śmiał w głos i rżał jak koń.
Wtem rzekł: Hej pies, tyś zuch na schwał!
Walcz więc i gryź, rwij sierść jak
źdźbła
od łba, po zad, by lis wnet zdechł,
bo to jest łotr i drań - to fakt!
Nie jest więc wart by żyć i kraść.
Pies gryzł i siekł raz w kark, raz w
grzbiet.
Lis wył i łkał, a Krzyś się śmiał.
Wtem wiatr się wzmógł, niósł głos hen w
dal.
Niósł też i sierść tam, gdzie szedł pan.
Pan wziął do rąk tą sierść we krwi,
wzmógł słuch i rzekł: Cóż to za krzyk,
skąd śmiech, ten pisk i sierść jak pąs,
czyż to mój pies tak drze swój pysk?
Czyż wilk go wziął znów do swych łap,
wgryzł się w mu kark i rwie zeń sierść?
Pan zbladł, wzmógł krok i gna co sił,
a strach w nim zmógł i wiódł go tam,
skąd niósł się jęk i krzyk i śmiech.
Pan wpadł na plac - wzrok padł na psa,
na krew i sierść - Toż to jest lis.
Wzrok zszedł też w bok, gdzie stał ów
Krzyś,
co rżał jak koń i śmiał się wciąż.
Pan się więc wściekł i rzekł: Hej Krzyś
Tyś syn, czy kat? Miast wejść wir walk,
wziąć pasa na smycz, toś ty go szczuł,
chcąc by wciąż gryzł. Wiesz tak, jak ja,
że list to tchórz, sam by wnet znikł
i gnał hen w las, a tak go pies
gryzł jak swą kość. Lis nie miał szans,
by zawiać przez płot. Miast stać i rżeć
wciąż śmiać się w głos, stań tu i
patrz!
Toż lis od ran już padł na piach!
On jak ten trup nie ma już sił,
by wstać i biec, moc gdzieś się skryć.
Wstydź się ,więc wstydź i stłum swój
śmiech.
Weź psa na smycz, daj mi go tu.
Ty pędź co sił, weź dzban, moc wód.
Weź też stos szmat, maść, sprej i pled
i wróć raz dwa, bym mógł zlać sierść,
zmyć krew i piach. Wlać mu też w pysk
łyk wód i lek, by ból w mig znikł.
Nie wiesz co ból, więc nie mów bzdur!
Choć lis już padł, ścichł głos i jęk,
lecz puls wciąż jest, więc nie jest źle,
bo lis wciąż żyw, choć brak mu sił.
Spiesz się więc śpiesz i nie śmiej się,
bo we mnie gniew już wrze, że hej!
Ten list to zwierz tak, jak twój pies!
Cd. nastąpi niebawem...
Ty-y. dn. 16.08.2021 r.
Korekta: 17.08.2021 r.
/wanda w./
*******************************************
*
Wersja I napisana 16.08.2021 r.
Leń lis i gęś MISS
Gęś jak ten głąb - wciąż gna wśród łąk,
choć dzień już zbladł, mrok w kadr się
wciął,
więc lis wzmógł bieg - już wpadł na plac
i mknie wśród grzęd, gdzie jaj jest w
bród.
Wziął już do łap gdzieś jaj ze sześć,
już miał jej stłuc, by w mig je zjeść,
/choć to nie gęś, lecz ma też smak,
i da mu moc, by zwiać pod las./
Wtem pies jak bies już wpadł na plac,
wgryzł się mu w zad, jak wesz, czy
pchła.
Wlazł mu na grzbiet i wciął się w kark,
rwał sierść jak płat, choć lis się wił,
pełzł tak, jak wąż, wciąż łkał i wył,
a głos się niósł do chmur i w dal,
lecz pies wciąż siekł, gdzie mógł go
tłukł.
Lis wciąż się wił, choć nie miał sił.
Chciał się gdzieś skryć, by nie mógł
pies
go gryźć, rwać sierść do łba po zad.
Chciał by ból znikł i znikł smak krwi,
co z ust mu ściekł, wsiąkł w bruk i w
piach.
Krzyś wbiegł na plac, wzrok padł na psa.
Cóż on tam ma, czyż to jest lis?
Ten wrzask, to znak, że pies jest zuch,
Niech lis dziś wie, jak pies mój tnie,
gdy ktoś jak drań chce kraść z mych
dóbr.
Pies wie jak strzec, jak gryźć, by znikł
raz dwa z tych stron. Da mu dziś kość.
Krzyś śmiał się w głos i rżał jak koń.
Wtem rzekł: Hej pies, tyś zuch na schwał!
Więc walcz i gryź, rwij sierść jak
źdźbła
od łba, po zad, by lis wnet zdechł,
bo to jest łotr i drań - to fakt,
on nie jest wart by żył, wciąż kradł.
Pies gryzł i siekł raz w kark, raz w
grzbiet.
Lis wył i łkał, a Krzyś się śmiał.
Wtem wiatr się wzmógł, niósł głos hen w
dal.
Niósł też i sierść tam, gdzie szedł pan.
Pan wziął do rąk tą sierść we krwi,
wzmógł słuch i rzekł: Cóż to za krzyk,
skąd śmiech, ten pisk i sierść wśród
łak,
czyż to mój pies tak drze swój pysk.
Czyż wilk go wziął znów do swych łap,
wgryzł się w mu kark i rwie zeń sierść?
Pan zbladł, wzmógł krok i gna co sił,
a strach w nim zmógł i wiódł go tam,
skąd niósł się jęk i śmiech i krzyk.
Pan wpadł na plac - wzrok padł na psa,
na krew i sierść - toż to jest lis.
Wzrok zszedł też w bok, gdzie stał ów
Krzyś,
co rżał jak koń i śmiał się wciąż,
aż pan się wściekł i rzekł : Miast rżeć
jak koń i śmiać się w głos, patrz lis
od ran jak trup - już padł na piach,
choć ścichł już głos, łzy lśnią wśród
rzęs.
Wstydź się więc wstydź i stłum swój
śmiech.
Weź psa na smycz, daj mi go tu.
Ty pędź co sił, weź dzban, moc wód.
Weź też stos szmat, maść, sprej i pled.
i wróć raz dwa, bym mógł zmyć sierść,
z niej krew i piach. Wlać mu też w pysk
łyk wód i lek, by ból w mig znikł.
Choć lis już padł, ścichł głos i jęk,
lecz puls wciąż jest, więc nie jest źle,
bo lis wciąż żyw, choć brak mu sił.
Spiesz się więc śpiesz i nie śmiej się
bo we mnie gniew już wrze, że hej!
Ten list to zwierz tak, jak twój pies
Cd. nastąpi niebawem...
Ty-y. dn. 16.08.2021 r.
/wanda w./
Komentarze (16)
:)
bajka świetna
podziwiam i pozdrawiam
Wandziu:)
Witam serdecznie miłych Gości i dziękuję pięknie za
przeczytanie i wszystkie komentarze pod moim wierszem
:)
Bardzo mi miło, że bajeczka się spodobała.
Dzisiaj prawdopodobnie nie napiszę kolejnej części bo
jestem zbyt zmęczona ale niebawem wrócę do
kontynuowania następnych przygód lisa i gąski oraz
innych bohaterów bajki.
Dzisiaj jedynie co to trochę skorygowałam powyższą
część bajki i dodam ją jaką drugą wersję.
Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkim spokojnej nocy
:)
Podziwiam wytrwałość, mnie by się nie chciało pisać
tak długiej bajki, jednosylabowcem, dobrze, że bajka
chyba zmierza ku dobremu zakończeniu, bo dzieci je
lubią, a za krwią to raczej nie przepadają.
Po raz kolejny udowadniasz Wandziu, że jesteś w tej
formie świetna.
Pozdrawiam wieczornie :)
P.S Zamiast pac, to plac, tak sądzę.
Witaj Wando.:)
Świetna Bajka, z bardzo dobrym zakończeniem.
"ten lis to zwierz tak, jak
twój pies" - bardzo modre i prawdziwe stwierdzenie.
Pozdrawiam serdecznie.;)
Z uznaniem dla kolejnej części, pozdrawiam ciepło,
śląc serdeczności.
Super przekaz.
Pozdrawiam Wando:)
Marek
Wczoraj i dziś Wandziu przeczytałem wszystkie
Twoje cudowne bajki na temat lisa i miss.
Powiem krótko - podziwiać, zazdrościć talentu
i chwalić. Serdecznie pozdrawiam życząc
miłego dnia :)
Pracowita jesteś, jak mróweczka :)
Pozdrawiam.
Świetny!:)
Z podziwem- pozdrawiam :)
Brawo! Pozdrawiam jak zawsze z uznaniem :)
Podziwiam.:). Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego
dnia.
Z zainteresowaniem i podziwem czytam. Udanego dnia
wypełnionego serdecznością:)
Z zainteresowaniem i podziwem czytam. Udanego dnia
wypełnionego serdecznością:)
Dobry pan- obrońca zwierząt.