Leśnieje
Szedłem po dukcie szarym, jak gwiezdny pył.
Słońce raziło wyglądając zza pni drzew,
bawiąc się w chowanego. Niczym zajączkiem z
lusterka błyskało co chwilę, gdy stawiałem
kolejne kroki. Zmrużyłem oczy i byłem
spokojny. Mimo, że zimny, jak na koniec
kwietnia wiatr, targał gałęzie szczytów
sosnowych koron. Szumiąc przy tym głośno,
zagłuszał śpiew ptaków. Wplątywał swoje
zimne palce i czochrał igliwiem, jak
dziewczyna chcąca dla śmiechu, zniszczyć
fryzurę chłopakowi.
Promienie słońca były ostre, jak to wiosną.
Uderzały strugami fotonów, podsycając
wszystkie kolory do granic intensywności.
Zieleń młodych źdźbeł trawy, niemal
iskrzyła, nachalnie dominując barwą. Tylko
o tej porze roku jest taka mocna w swym
soczystym odcieniu. Jakby wyssana z głębi
ziemi, niedługo rozleje się na cały las.
Cienie na runie między drzewami przeplatały
się z świetlistymi plamami padającego
słońca, tworząc duże kontrasty. Jak kłody
na drodze wyraźnymi cieniami legły pnie
sosen.
Dłonie schowałem w kieszenie parki. Poliki
smagane wiatrem, w domu na pewno staną się
purpurowe. Szedłem jedną ze swoich pętli,
które wyznaczyłem regularnym poznawaniem
lasu. Las od końca wsi, gdzie wybudowałem
dom ciągnie się kilometrami
Choć początkowo trochę błądziłem po kilku
spacerach zauważyłem, że główne drogi leśne
układają się równolegle. Przecinają je
drogi poprzeczne. Jak przecznice zielonego
miasta. Pętle podzieliłem z uwzględnieniem
czasu ich przebycia. Od najmniejszej
dwudziestominutowej, do dwugodzinnej. Na
ten moment nie potrzebowałem dłuższych
spacerów.
Szedłem w zupełnej samotności, starając się
nie dopuścić myśli o czymkolwiek, a
szczególnie o żadnym innym człowieku,
znanym mi, widywanym lub kochanym przeze
mnie. Mogłem być tylko ja. Istnieć wśród
lasu zupełnie sam.
Las pomagał mi odkrywać wszystko, co było
we mnie dobre i złe. Nie oceniał żadnych
błędów i życiowych potknięć, uspokajał
pozwalając oddychać swoją przestrzenią,
tłumaczył mnie przed sobą, rozumiał i
bronił.

Michał78



Komentarze (12)
Dobra, poetycka proza.
Na łonie natury możemy odzyskać równowagę i siłę, a
las jest idealnym miejscem na długie samotne spacery.
Pozdrawiam serdecznie
P.S.- napisałabym:
Szedłem jedną ze swoich pętli, wyznaczoną podczas
regularnego poznawania lasu.
Po 'kilometrami' zagubiła się kropka.
Dziękuję Wszystkim, którzy przeczytali, a w
szczególności za zostawiony komentarz i głos.
Pozdrawiam serdecznie:)
Człowiek nie lubi ocen, szczególnie osób bliskich, bo
mogą mieć rację ;)
Opis jak malowany!
Pozdrawiam Michale :)
O lesie a i o życiu.
Nie sztuką jest upaść- upadamy codziennie i każdego
dnia.
Sztuką jest podnieść się i iść dalej.
Warmińskie powidoki.
Tak plastycznie opisujesz.
Bardzo przyjemna proza. /+/
Pozdrawiam serdecznie. :)
Z przyjemnością przeczytalam
:)
Bardzo obrazowo, miło poczytać,
serdeczności wieczorne przesyłam :)
ładny opis.
Wydaje mi się, że nie oceniał (samo), uspakajał itd...
albo nie wytykał błędów.
Pozdr. :-)
Ile to można zauważyć w lesie. Autor pewnie mógł by
też opisać miasto. Nie rozumiem zdania o schowanych
dłoniach.
Podoba mi się opis tego relaksacyjnego spaceru. Miłego
dnia:)