Liści rozmowa
Poranna cisza słońcem zalana
Zastygłe samotne drzewa
Zielenią liści w bezruchu czekają
Na pierwszy powiew
Pierwszy szelest słów swych
Niemi świadkowie ludzkiego życia
Wraz z pierwszym podmuchem wiatru
Opowieść swą zaczną
Szumem liści, trzaskiem gałęzi
Dyskusję zażarta prowadzą
O ludziach pędzących
Za złudą życia
Człowieku samotnym
Co stracił nadzieje
Na życia lepsze koleje
Kobiecie co kochaną by chciała być
Lecz kochać sama nie umiała
Niemi świadkowie upadków i wzlotów
W porannym słońcu
Jak dwoje staruszków
Swe liście grzeją
W szeleście cichej rozmowy
Swą opowieść wiodą
O życiu co śmierci szukało
W bezsilnym galopie złudzeń
Sens swój zapodziało
O śmierci idącej nieodwołalnie
Życiem wciąż by chciała być
By karmić swe oczy szczęściem
Radością dzieci w słońcu skąpanych
Niemi świadkowie zza naszych okien
W jesiennej zadumie zasną na długo
Zrozumieć zechcą ludzkich losów koleje
Bezsens pogoni za zjawą życia
Fałszywym szczęściem, miłością zakłamana
By znów w wiosenny poranek
Skąpane w słońca promieniach
Szumem liści na wietrze
Spróbują nam dać odpowiedz
Gdzie straciliśmy piękno życia naszego
Komentarze (4)
dobry kawałek poezji...
....za ten szum słów....szelest liści....Indianie
wierzą, że drzewa to nasze stojące siostry i
bracia.....
....pozdrawiam liści szelestem.....to moje
pozdrowienie od wielu lat....;-)))
tak poznaja mnie moi przyjaciele...;-)))
duży punkt za ten wiersz....;-)))
Unikaj dopełniaczówek..już w tytule :(.. M.
widze, że starannie dobierasz słowa... piszesz
dogłębnie i interesująco