Liście
To bajeczka dla tych, którzy w drugiej osobie widzą cały świat... :)
Były sobie dwa liście w siebie
zapatrzone.
Wyglądały z daleka na męża i żonę...
Jeden liść dla drugiego całym światem
bywał.
Reszta nieważna była. Bez reszty się
obywał.
Pośród mnóstwa liści, dwa liście na
gałęzi...
Zarzucały Drzewu, że je na niej więzi.
Że na żar słońca je naraża, na wiatry
zachodnie,
że w ogóle w tym miejscu jest im
niewygodnie.
Zależnie od pogody - albo narzekały,
albo marzenia do spełnienia drzewu
przedkładały.
To bogactwa chciały, to sławy i wszystkiego
"naj"...
Od rana do wieczora tylko - daj, daj
daj!...
Na koniec zapragnęły wolności, fruwania po
niebie...
Niebezpieczeństwo? - bzdury! - przecież
miały siebie.
Wtem wicher je porwał powietrznym
ogonem...
Pofrunęły - a jakże! - każde w inną
stronę.
Jeden wpadł do kałuży, drugi w stertę
złomu.
Kolejnych żądań przedstawić już nie było
komu...
I tu podpowiem, jeśli ktoś nad morałem się
biedzi -
Dobrze jest doceniać Drzewo, na którym się
siedzi...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.