Listonosz tęczy
Władza to nie parasol, który stawia się w kącie, gdy deszcz przestał padać
I mnie spotkał on – jak go nazwałaś
listonosz tęczy
Pojawił się, zmoczył głowę, zalał włosy
stałem się przez niego uroczy
Okulary zalane schowane w kieszeń
marynarki
zmierzwiona głowa nic tylko mnie w ozdobne
ramki
Z poważnego pana stałem się brodzącym w
kałużach
podwinięte nogawki na mnie nadal deszczu
struga
Uciekłem w lata mojego dzieciństwa z
figlami
puszczałem papierowe łódki z miłosnymi
napisami
Ona boso tak jak ja w przyległej mokrej
sukience,
widziałem wtedy w pięknie o wiele więcej
Wycieram dłonią oczy po których woda
spływa
zwracam twarz z chłopięcym uśmiechem do
nieba
Ile piękna doznałem przez tą chwilę będąc
mokrym
zagubiłem, gdzieś dostojność stałem się
chłopcem
Wiem, że moja przygoda zakończy się
niebawem
Otoczy mnie tęcza i koniec chłopięcej
zabawy
Pojawił się, oplótł ramionami jak matki
dłonie
Przyroda, czy słońce czy deszcz miłością
płonie
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Komentarze (6)
Bardzo fajny wiersz , tak chyba bawił się mój ojciec
...
Lubiłem jego historie
Dzięki panie Ślonzok
dziecięce zabawy na trwałe wryły
się w pamięć, która czasem szwankuje, ale słowo
przypomnienia
i już toczy się lawina myśli
nieokiełzanych.
Pozdrawiam serdecznie
a ja rozmarzyłam się czytając ten piękny wiersz ....
świat i życie jest miłością ;-)-
pozdrawiam serdecznie wiosennie :-)
Pięknie wspominasz Bolesławie. Listonosz tęczy, takie
inne. Pozdrawiam
Może i mnie spotkał ten listonosz tęczy, a ja tego nie
pamiętam!
piękny, wspomnieniowy wiersz!
Miłego dnia:)
powrót do rzeki dzieciństwa
cudne pozdrawiam:)