litość zasnęła
Starając się uciec od nieczystego,
kąpiąc się w czyściejszym,
biorąc metr słowa wieczystego,
zmieszać z tym dzisiejszym.
Waląc głową w mur z powietrzny,
nieistniejącym słuchem,
wzrokiem lekkim niczym wietrzny,
spowolnionym ruchem.
Dogonię myśli od Boga rozsypane,
trują się brukiem,
nie usłyszałam, teraz są upaprane,
pisane małym drukiem.
Niezdecydowana podnoszę i czytam,
jesteś z inności,
nikogo o zdanie już nie pytam,
brak mi litości.
Bawić się w morzu z kamieni,
kusić węża atrapą,
nic w życiu się nie zmieni,
a mi oczy wydrapią.
Zbieram kasztany lepiąc z nich jakąś
postać,
teraz ją postawiłam,
nie płacze, krzyczy jest mną, chce
zostać...
nie żyje-bo ją zabiłam.
...i dalej będę szczęściem w nieszczęściu
Komentarze (3)
Nik niema czasu czytac
wszyscy biegna za sukcesem
z tego wiersza powstała piosenka...
Witam serdecznie. Nie wiem dlaczego nikt nie czytał
tego wiersza ani nie oceniał jego jakości. Uważam, że
poruszasz bardzo życiowe sprawy dotyczące każdego z
nas. Nie ukrywam, że wiersz smutny ale z pewnością
dlatego, że wyraziłaś w nim swój obecny nastrój. Dla
mnie to dobry wiersz. Pozdrawiam+