Lunatycy
zakochani w życiu już prawie anioły
między dniem a nocą zawsze są w pół
drogi
by dla innych swiatłem być gwiazdy w sobie
budzą
potem płoną i giną niewolnicy
namiętności
łzy wzruszeń im jedynie ocalenie niosą
pojąc zmartwychwstałe nagłym pięknem
skrzydła
wciąż szukają wciąż słuchają
żeglują ratują tańczą i toną
kiedy braknie im tej jednej kropli
miłości
jak ptaki w potrzasku z bezsilności
ranią
miłością codzienną duszy nie nakarmią
choć kochać potrafią bez granic i lęku
zapatrzeni w wieczność z wyboru
niechcianego
wśród ludzi jak cienie milczą w samotności
Komentarze (16)
Bardzo pięknie,nietuzinkowo napisałeś o
zranionych,krążących, między nocą a dniem samotnych
ludziach wpatrzonych w wieczność...
Wiersz na duże TAK.
Dobrej nocy życzę:)