Ma nazbyt duża M
I znów Cię wplatam pomiędzy wersy
Czujesz me dłonie na swojej głowie
Błogosławieństwem mój pacierz kreśli
W błagalnej pozie pękam w połowie
Modlitwą dla mnie są Twoje usta
Krwawej ofiary trącą czerwienią
Spijam z nich kształty, jak Święta
chusta
Twe niepokoje już we mnie drzemią
Dla Twoich oczu układam psalmy
Na lirze z ciała gram czyste dźwięki
Zlizuję dłonią pot z Twego czoła
Wilgotne znamię codziennej męki
Na koniec kreślę rękoma AMEN
Zrzekam dla Ciebie Anioła Stróża
I idę sypiać z cieńmi, z marami
Taka ma Miłość - wciąż nazbyt duża
Komentarze (2)
Nie ma nazbyt dużej miłości-Twoja jest piękna...
Taka Miłość to samo błogosławieństwo i oby nigdy nie
wygasła :)