Macho
Macho jak się nie patrzy,
nie śledzi wzrokiem,
tylko wtedy jest bezpieczny.
Podgląda burzy plany na dziś
za płotu przyozdobionego
oderżniętymi głowami
o zaskoczonych twarzach.
Wymachuje odstraszająco owłosionym
paluchem.
Boi się wynurzyć,
nie wierzy że widać go jak na dłoni.
Kończy się odwaga podsycana
przez armie kolegów z kałasznikowem.
Już nie będzie rżnąć brzeszczotem twardego
gardła
na chwałę jakiegoś zdziwionego pana,
nikt nie uwierzy że pomylił
człowieka z psem.
Strach paraliżuje,
zgniły nałożnice w raju,
bezmózgie zombie
umierają gdy mają za dużo na głowie.
Po drodze miłosierdzia
kroczy Święty Jerzy
w dłoni dzierży lance
z czerwonym krzyżem,
9 żon, które murem stanęły przed macho
coraz głośniej rozpacza.
Komentarze (2)
Intrygujący tekst, szczególnie
w ostatniej strofie.
Pozdrawiam:}
hmmm dowartościowanie?