Maj
Maj umajony…
Maj mój
jedyny,
pachnący bzami…
Zawsze było w tobie tyle smutku i
milczenia,
melancholii utkanej łzami,
kropelkami drżącymi
na srebrnej pajęczynie,
lekkim powiewem na skroni…
Byłeś we mnie i jesteś
od kiedy żyję,
a kiedy umrę
zapłaczesz tkliwie…
I zapłaczesz cicho.
Spod gałęzi
wywiniesz się gwiazdą.
I zieleń zatrzepocze, zaszeleści, załka,
herbaciane wiechy otumanią omdlewającą
wonią.
Maj mój
jedyny,
pachnący bzami…
Czy mnie znów słyszysz?
Idę parkową aleją, którą szliśmy,
idziemy…
I jeszcze…
W słońcu zatopieni jak wtedy…
Czy pamiętasz jeszcze?
Ja pamiętam, mimo niepamiętania
i czasu rozdzierającego
duszę,
i czasu zacierającego ślady.
Pamiętam i słyszę,
choć nie mogę,
choć słyszeć przecież nie powinienem…
Maj mój’
jedyny,
sperlony rosą…
Ukochany, nasycony miłością…
W cieniach gałęzi na drodze,
w słonecznych prześwitach…
Zatrzymuję się i chłonę,
ściskam twoją dłoń niewidzialną.
Obejmuję próżnię…
(Włodzimierz Zastawniak, 2022-05-20)
https://www.youtube.com/watch?v=y8QphHEznXk
Komentarze (3)
Zapach bzu zauroczyl podczas spaceru i zaperlily sie
oczy obrazami milosci. Lirycznosc zawsze porusza
serce. Wiersz zabieram. Dziekuje i pozdrawiam cieplo.
:)
Ta próżnia brzmi bardzo smutno, ale wiersz piękny.
Pozdrawiam, dobrej nocy życzę :)
Niezwykły spacer w obłoku wspomnień i tęsknoty. Też
tak mam, tylko nie umiem tak ładnie wyrazić.